6-osobowa rodzina robiąca sobie zdjęcie podczas urodzin dziecka

Wizerunek dziecka za lajki. Czym jest sharenting?

Codziennie na portalach społecznościowych pojawiają się nowe zdjęcia i filmy. Nie ma co się dziwić - do tego właśnie służą portale społecznościowe. Do dzielenia się tym co robimy, gdzie jesteśmy, z kim spędzamy czas. Jako dorośli odpowiadamy za publikowane treści. Wiemy też, że mamy prawo żądać by nie publikowano i nie wykorzystywano naszego wizerunku, jeśli sobie tego nie życzymy.

A co z dziećmi?

Większość z nas obecnie dowiaduje się o nowych członkach rodziny z Facebooka lub Instagrama. Nikogo to już nie dziwi, zdjęcia usg są chętnie lajkowane, komentarze to gratulacje i inne miłe wiadomości. Nikt nie zastanawia się nad tym, że jest to pierwszy ślad cyfrowy człowieka, który jeszcze się nie narodził, ale już jest w sieci.

Zjawisko polegające na udostępnianiu wizerunku dzieci w przestrzeni online nazywamy sharentingiem (ang. share  dzielić, udostępniać i parenting - rodzicielstwo). Nie jest to coś nowego, co powstało w ostatnich dniach czy miesiącach. Jednak wraz z rozwojem social mediów i możliwości zarabiania za ich pośrednictwem, problem się nasila i stanowi realne zagrożenie. Jak wynika z opublikowanego w 2020 roku, przez NASK poradnika dla rodziców w Polsce zdjęciami dzieli się ok. 40% rodziców. Zgodnie z przedstawioną statystyką to około 72 zdjęcia i 24 filmy rocznie. Z badania konsumenckiego dzieci i rodziców 2021 zrealizowanego przez zlecenie UKE wynika, że jedynie 26,7% badanych rodziców i 23,2% dzieci zna pojęcie sharentingu.

Warto pamiętać, że o prywatności dziecka decydują rodzice. Zgodnie z obowiązującym prawem, dzieci do 13 roku życia nie mogą decydować samodzielnie.
Skoro więc zjawisko to nie jest w żaden sposób zakazane prawem, to czy może ono być niebezpieczne? Okazuje się, że tak i to na wielu płaszczyznach. Zacznijmy od samego dziecka. Poprzez zamieszczenie wizerunku możemy narazić je na cyberprzemoc, np. w postaci hejtu lub cyberbullyingu. Rówieśnicy mogą dla „żartu” znaleźć na profilu rodziny zdjęcia z dzieciństwa, pobrać i udostępnić lub co gorsze – przerobić tak by ośmieszało kolegę/ koleżankę. Warto wiedzieć, że w momencie udostępnienia materiału w internecie możemy stracić nad nim kontrolę. Ktoś może go pobrać i wykorzystać do własnych celów.

Należy się poważnie zastanowić, czy internet to dobre miejsce do zamieszczania półnagich fotografii najmłodszych członków rodziny, będących np. pamiątką z wizyty na plaży podczas wakacji. Wrzucane przez nas materiały pokazują sceny z życia naszych dzieci. Dzielimy się tym, gdzie spędzają czas, do jakiego przedszkola lub szkoły chodzą itp. Są to niestety także istotne informacje dla osób, które chciałyby w jakikolwiek sposób skrzywdzić nasze pociechy.

Jeśli jesteśmy rodzicami bądź opiekunami dziecka, zapytajmy je czy zgadza się na udostępnienie zdjęcia bądź nagrania. Róbmy to także w porozumieniu z drugim rodzicem
i nie wykorzystujmy dzieci do zdobywania popularności. Młodsze dzieci, które nie zdają sobie jeszcze sprawy z konsekwencji bycia online edukujmy i pamiętajmy by konta, na których umieszczamy ich wizerunek były kontami bezpiecznymi.

Dbając o bezpieczeństwo, warto na swoim profilu odpowiednio skonfigurować ustawienia prywatności. Zdjęcia nie powinny być widoczne dla wszystkich użytkowników. Możemy zdecydować, by dostęp do nich miała nasza rodzina bądź bliscy znajomi.

Sharenting nie jest zakazany, nie jest także przestępstwem, pamiętajmy jednak, że dodając urocze zdjęcie naszego dziecka może ono ponieść konsekwencje nawet za kilka lat.

Więcej o sharentingu dowiesz się na naszym bezpłatnym webinarze Sharenting a ochrona wizerunku dziecka 16 lutego o godz. 16:00.

Na webinar możesz zapisać się tutaj. Zapraszamy – liczba miejsc ograniczona!